-
Był karnawał. W karnawale Wszyscy bardzo lubią bale.
Pchła więc myśli: "Doskonale! Bal wyprawię, lecz nie u mnie, Trzeba przecież żyć rozumnie".
Rozpisała zaproszenia, Że bal będzie u szerszenia, I że właśnie on zaprasza Na sobotę. — "Dobra nasza!"
Szerszeń nic nie wiedząc o tym kładł się wcześnie spać w sobotę.
A tu nagle mu przed ganek Wjeżdża szereg aut i sanek. Szerszeń pełen jest zdziwienia, Patrzy: co to? Zaproszenia! — "Podpis mój jest sfałszowany, Ktoś zupełnie mi nieznany Sobie bal wyprawił u mnie!" A tu goście jadą tłumnie, Panie w pięknych toaletach, W autach, w sankach i w karetach, Jak karnawał, to karnawał! — "Ktoś mi zrobił brzydki kawał" — Myśli szerszeń, ale gości Wita grzecznie — z konieczności. Pchła wytworna w każdym calu Chętnie wodzi rej na balu. Ma na sobie suknię nową, plisowaną, kolorową. Ma jedwabne pantofelki, w lewej ręce wachlarz wielki i unosząc się na palcach wiedeńskiego tańczy walca.
Każdy pan jej czar ocenia, każdy pyta się szerszenia: — "Kto ta dama, ta nieznana, Kto ta piękność, proszę pana?"
Szerszeń mówić nie chce wcale, odpowiada coś niedbale, zielenieje wprost ze złości, nie ma czym nakarmić gości.
Pchła tymczasem od kwadransa tańczy z wdziękiem kontredansa, Główkę schyla i co chwila do tancerza się przymila i taneczne stawia kroczki leciusieńkie, jak obłoczki.
Muzykanci grać przestali, Szerszeń kręci się po sali, [...}
Towarzystwo walca żąda! Pchła już tańczyć nie ma chęci I odmownie główką kręci.[...]
Chwilkę stała na uboczu I jak stała, tak wypadła, Do swej bryczki szybko wsiadła. A nim jeszcze kwadrans minął Już leżała pod pierzyną.